środa, 16 kwietnia 2014

WWW.FUNWITHSON.PL

PRZENOSIMY SIĘ!!!!!! WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW/ FANÓW JASIA ;))) ZAPRASZAMY NA NOWY ADRES BLOGA:
www.funwithson.pl
WWW.FUNWITHSON.PL

JEŚLI ZOSTANIECIE Z NAMI - WIEEELKIE DZIĘKI!!!!! <3

niedziela, 30 marca 2014

Przyjaciel potrzebny od zaraz!

Dzisiaj post Mamowo-Jasiowo-ciążowo-towarzyski. Zainspirowała mnie do tego weekendowa wizyta moich przyjaciółek z czasów kiedy byłam jeszcze młoda i piękna ;))
Pamiętam, że kiedy tylko oznajmiłam moim znajomym na roku, że spodziewam się dziecka, zaczęłam być traktowana trochę jak przybysz z kosmosu. Nie jest to dziwne, w końcu byłam jedyną studiująca dziewczyną z brzuszkiem wśród moich znajomych. Oczywiście wszyscy chcieli mi pomagać, byli mili, pozytywnie nastawieni do rosnącego maluszka, jednak kontakty te ograniczały się wyłącznie do zajęć. Moje przyjaciółki, koleżanki zaczęły stopniowo się ode mnie oddalać, bo kiedy one odsypiały szalone imprezy, ja biegałam po sklepie w poszukiwaniu wózka. Trudno było też znaleźć wspólny temat, przypominało to raczej monologi niż rozmowy, moje na temat ciążowych dolegliwości, koleżanek - o problemach z chłopakami lub pustką w szafie. Po urodzeniu Jaśka niewiele się zmieniło, moje naprawdę bliskie przyjaciółki mieszkały w innych miastach, kontakt był jedynie telefoniczny i to też sporadycznie, bo większość czasu byłam zajęta Nowym Członkiem Rodziny. Zaczęło mi brakować towarzystwa innych ludzi, czułam się jak ptak w klatce wiecznie zamknięta w czterech ścianach z dzieckiem, który przypominał kluska, a jego jedynym ruchem było przewracanie oczami i ssanie.
Niesamowicie ucieszyłam się kiedy poznałam Kasię, sąsiadkę, także młodą Mamę w dodatku z synkiem jedynie miesiąc starszym od mojego Jasia. Często się spotykamy i faktycznie czas leci szybko, przyjemnie i chociaż uwielbiam rozmawiać z Nią o naszych Maluchach lub narzekać na naszych Mężów (:D) to jednak czasami brakuje mi zabawy, rozmowy na inne tematy niż pieluchy, kupy, gluten i tym podobne :), a nawet (nie wstydzę się o tym mówić w końcu mam dopiero 21 lat (!)) IMPREZY.
Jak wielka była moja radość kiedy na weekend przyjechały do mnie moje przyjaciółki z czasów szkolnych. W dzień zajęły się Jasiem, którego niesamowicie ucieszył widok trzech ślicznych lasek (prawdziwy facet <3), bawiły się z nim, śmiały, poszliśmy też na spacer do parku i choć nie ukrywam, że wśród innych tematów przewijał się ten typowo dziecięcy to w końcu poczułam się jak młoda dziewczyna, która nadal jest taka sama tylko dodatkowo jest Mamą (i to jest super! :)) W nocy z kolei mogłyśmy potańczyć w klubie, a Jaś został pod opieką Taty i Babci. Poradzili sobie świetnie!!
Kochane Mamy (szczególnie te nastoletnie, młode) naprawdę nie bójcie się swoich pragnień czy nawet potrzeb. Dzieci są centrum naszego wszechświata, ale nie całym wszechświatem. Każdy ma czasem prawo do odpoczynku, zabawy i luzu. Zostawcie malucha Babci, Tacie, Dziadkowi czy Przyjaciółce i wyjdźcie na zakupy, na kawę z koleżankami. Maluch będzie szczęśliwy spędzając czas z bliskimi, a Wy będziecie wypoczęte i pełne energii do zabawy z dzieciakami. Wszyscy, naprawdę WSZYSCY na tym skorzystają.
Kochane NIE-Mamy :) wasze przyjaciółki/koleżanki nie są z kolei jedynie Mamami, wyciągnijcie je czasem gdzieś i dajcie odrobinę luzu, a jeśli jesteście super przyjaciółkami pójdźcie z nimi na dziecięce zakupy - będziemy Wam za to mega wdzięczne bo jesteście niezastąpione :))

Poniżej trzysta tysięcy zdjęć przedstawiających mojego samca alfa w  jego naturalnym środowisku :)) <3






Jaś wears ;)):
Spodnie, bluza - F&F
Buty, czapka - H&M
+ chrupek z Chaty Polskiej ;)


*może zostanę zlinczowana za ten post, ale pamiętajcie, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie :))

niedziela, 23 marca 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą (?)

Co robić w życiu kiedy deszcz leje, w portfelu z kolei susza jak na pustyni Gobi, a my siedzimy w domu już 5 dzień i umieramy z nudów? Jak spędzić jedyne dwa dni w tygodniu kiedy jest z nami Tata nie ograniczając się do naszych czterech kątów?
Mama jak to kobieta wpadła na genialny pomysł wypadu do centrum handlowego, na co Tata dostał gęsiej skórki i żałował, że w tym czasie nie przygotowuje tysiąca zamówień i  nie biega spocony po całej fabryce, bo przecież wszystko jest lepsze od wyjścia do sklepu. A jednak postawiłam na swoim, ubraliśmy Jasia w pancerny kombinezon, tysiąc ochron przeciwdeszczowych i dla odmiany poszliśmy na tramwaj. Po 5 sekundach wyjścia z domu szczerze żałowaliśmy tej decyzji bo Jaś jak zwykle wyrażał swój entuzjazm na całą „bimbę” ściągając na siebie wzrok w stylu „Uciszcie tego dzieciora, albo Was zabije”.
Po 30 minutach koszmarnej podróży dotarliśmy na Maltę gdzie jak się okazało dzieciaki mają prawdziwy raj. Na ostatnim piętrze znajduje się fantastyczny, przeszklony kącik z mnóstwem zabawek. Niewątpliwie jest to też raj dla rodziców, którzy w końcu mogą spokojnie zjeść obiad/ wypić kawę czy po prostu posiedzieć i rozkoszować się 5 minutami świętego spokoju.
Jaś jest mega prospołecznym dzieckiem, co niestety kosztowało go utratę przynajmniej połowy dostępnych zabawek, ponieważ z miejsca został osaczony przez stado starszych maluchów, którym z niewiadomych powodów nagle zachciało się bawić zabawkami dla…niemowląt :/ Mimo to Dżony był zadowolony i faktycznie spędziliśmy tam ponad godzinę bez krzyków, jęków czy awantur było…..(nie wierzę, że to piszę) CUDOWNIE J









Chcieliśmy także zachęcić wszystkich rodziców do CZYTANIA DZIECIOM. To taka nasza prywatna mini kampania. Sama sądziłam do niedawna, że Jaś jest jeszcze na to za malutki, aż pewnego dnia w jego ciekawskie rączki dostała się jakaś książeczka i od tego czasu zakochał się w nich na zabój. Ku naszemu zdziwieniu Jahu ich nie niszczy, ogląda obrazki, słucha. Furorę robią te ze zwierzątkami, najlepiej jeśli Mama robi do tego dziwne miny i udaje głosy kotka, świnki i innych stworzeń. Jednak uśmiech Jaśka jest BEZCENNY i nawet jeśli czuję się wtedy jak kompletny świr robię „MIAUUU” nawet na spacerach tylko po to, by ujrzeć tą minkę:





Jeśli dotarliście do końca posta (WOW, SZACUN!) chcemy przeprosić Was za jakość zdjęć z Malty, ale nie wzięliśmy aparatu i cykaliśmy najzwyklejszym telefonem.

+ poradnik jak całkiem nieźle ubrać dziecko za taniochę:
BODY - carrefour (5 zł)
DRESY - pepco (10 zł)
RAJSTOPKI - biedronka (3zł)
SWETEREK - F&F 

wtorek, 11 marca 2014

Raczkujemy

Raczkujemy. Tak, oboje. Ja, bo próbuje swoich sił w blogowaniu, a Jasiek...no cóż on codziennie zdobywa jakąś dopiero co raczkującą umiejętność.
Obecnie ulubionym zajęciem Pana Syna jest mówienie "Mama". Niestety prawdopodobnie, mimo mojej wielkiej rozpaczy i jeszcze większej ekscytacji nie znaczy ono tego co dla reszty świata. Jaś woła "mama" bo: po pierwsze jest to nowe słowo, więc pewnie myśli sobie "łooooł, ale super teraz będę to powtarzał na okrągło", po drugie: woła tak zawsze ZAWSZE kiedy coś mu nie pasuje. A coś czyli wszystko nie pasuje mu bardzo bardzo często. Można się tylko domyślać jak wyglądam idąc na spacer z płaczącym wyginającym się na wszystkie strony dzieckiem wrzeszczącym "mmma - mmma". Spojrzenia szczególnie starszych spacerowiczów płci żeńskiej są skierowane tylko na mnie i mówią mniej więcej tyle co "O zrobiła sobie dziecko w podstawówce i nawet się nim zająć nie potrafi. Biedne dziecko." Ja w tym czasie chowam głowę w piasek i mam minę a la grumpy cat.
W ostatnią niedzielę korzystając z wolnego weekendu mojej drugiej połówki wybraliśmy się całą rodzinką na spacer. Mieliśmy iść do ZOO, jednak jestem tylko kobietą i zebranie całej wyprawki dla siebie i Jasia zajęło mi tyle czasu, że ZOO zdążyli już zamknąć. Z tego oraz z zupełnie innego nieznanego nikomu powodu Pan Jan obraził się na cały świat łącznie z aparatem i przyjął godną minę "gardzę całym światem", po drodze pokrzykując "mmma - mmma" co jakiś czas, jednak mój wizerunek uległ poprawie dzięki obrączce na ręku i mężowi przy boku :))






Jaś:
czapka snapback - H&M
kurtka - PEPCO (39 zł warto!!)
dresy - F&F
buty - H&M